sobota, 25 stycznia 2014

Zima

Duża od samego wyjścia, jak ta zacięta płyta, tylko: hamuj i hamuj! Kiedy nareszcie jest pogoda, jaką kocham! Minus 13 i śnieg! Energia mnie rozpierała! Dopiero dała na luz, jak doszliśmy do lasku. Na krótko, bo od niedawna zamieszkały w nim 3 sarenki, które wszędzie wypatrzę i chcę na nie zapolować, ale Duża mówi, że nie wolno...


piątek, 24 stycznia 2014

Pamiętniczek Dużej

Wepcham się z postem od siebie, a co! Nie ma, że tylko Shercio bedzie pisał :P


1 dzień - zostawione mięso w kuchni na 8h - Shercio nie zjadł.
2 dzień - zostawione mięso w kuchni na 8h - Shercio  drugi raz nie wytrzymał tortury - mięcho zjedzone
3 dzień - sypialnia otwarta - nic się nie stało
4 dzień - sypialnia otwarta - kosz ze śmieciami wywleczony

Widzicie wzór? Czyżby Shercio mógł się opanować tylko za pierwszym razem? 

Aha. Dodatkowo Shercio stwierdził, że ja oszalałam- w domu jest za ciepło i on będzie futro zdejmował... Całe kłęby mu wypadają od jakiegoś tygodnia. Pomimo, że to właśnie od tego czasu zrobiło się zimniej.
Wariat i tyle :P

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Biedne małe JA

No więc wyszliśmy sobie wczoraj z Dużą na wieczorny spacerek. Ja sobie grzecznie niuchałem, krzaczki i drzewka podlewałem, Duża gadała przez telefon. Mijał czas bardzo miło, gdy Duża dojrzała psa. Owczarka niemieckiego, który podskakiwał do auta (okno było całe otwarte) i ktoś go tam głaskał. Ale, że ja nie za bardzo za psami przepadam, to Duża powiedziała, że musi kończyć i uciekać, bo obcy pies. W tył zwrot ekspresem, odeszliśmy może z 15 metrów. Niestety tamten nas dojrzał. Rzucił się na mnie bez ostrzeżenia. Byłem w kagańcu, więc nie miałem najmniejszej możliwości obrony :( Chciał mnie ugryźć w tylne łapki i ogon. Uciekałem za Dużą, on za mną, a Duża w kółko. z 20 rundek. Ten ONek wpadł w istny szał, nakręcił się tak bardzo, że żadne krzyki na niego nie działały. W końcu Duża zauważyła, że ONek ma smycz! Pamiętajcie, że to wszystko działo się w sekundach. Po chwili paniki włączyła logiczne myślenie.Widziała, że ja się wycofuję, więc nadepnęła na tą jego smycz, a mnie puściła (ja mam flexi 10m, więc mogłem sobie odejść daleko). Przywiązała smycz do balustrady przy śmietnikach (mówiła, że miał futro z mojego ogonka w pysku!! :O ) i już miała dzwonić do odpowiednich służb, ale pojawił się pan, który powiedział, że jest sąsiadem właściciela psa i wszystko widział z balkonu oraz, że właściciel siedzi w aucie pijany. Duża w pierwszej chwili wściekła była i przeszła do ataku, ale po tych wiadomościach trochę się uspokoiła. Pan bał się trochę psa odwiązać i zabrać, ale Dużej to on też nic nie zrobił i jak mu tak powiedziała, to go zabrał. A my poszliśmy do domku. Spacerku odechciało się i mi i Dużej.
Powiem Wam adrenalina podskoczyła, potrzebowałem ponad dwóch godzin, żeby się uspokoić. Dyszałem jak wściekły.


No i powiedzcie, co z tego, że ja mam kaganiec? Gorzej dla mnie, bo nawet nie mam się jak bronić! Choć Dużej przeszło przez myśl, żeby mi go zdjąć, to sobie pomyślała, że wtedy to się zjemy, a tak to ja się wycofywałem i jakoś to ogarnęła. W domku powiedziała mi, że mądry jestem, że tak postąpiłem i tylko dlatego wszystko dobrze się skończyło.



A to już ja po tych wydarzeniach, ale jeszcze nie do końca się uspokoiłem